- BRATKI
- NIEZAPOMINAJKI
- FIOŁKI
- MAKI
- MALWY
- KONWALIE
- STOKROTKI
- ZAJĘCIA SPECJALISTYCZNE - LOGOPEDIA
- ZAJĘCIA SPECJALISTYCZNE- SI
- ZAJĘCIA SPECJALISTYCZNE - OLIGOFRENOPEDAGOG
- ZAJĘCIA SPECJALISTYCZNE - TERAPIA RĘKI
- ZAJĘCIA SPECJALISTYCZNE - OLIGOFRENOPEDAGOG
- ZAJĘCIA SPECJALISTYCZNE - SALA DOŚWIADCZANIA ŚWIATA
- ZAJĘCIA SPECJALISTYCZNE - AUTYZM
- MAKATON
ZAJĘCIA SPECJALISTYCZNE - AUTYZM
Wspomaganie rozwoju dzieci z autyzmem i zespołem Aspergera
(dr Kamil Wilk)
Drodzy Rodzice!
Przed rozpoczęciem pracy z Dzieckiem wg moich propozycji należy zawsze uważnie zapoznać się z danym zajęciem - tak, by być przygotowanym na różnorodne "niespodzianki", które - być może - pojawią się w toku tego procesu, ale też i po to, by - gdy pojawią się np. zagadki - umieć w sposób kontrolowany dozować napięcie (tak, by nie zdradzić tajemnicy zbyt wcześnie ani nie zanudzić Waszej Pociechy zbyt szybko:))) Proszę też pamiętać, że są to tylko i wyłącznie propozycje, które - jeśli potraficie (a jestem głęboko przekonany, że tak właśnie jest - znamy się przecież:))) - możecie dowolnie modyfikować, przekształcać, zmieniać... Gdyby zaistniała potrzeba bezpośredniego kontaktu ze mną, to bardzo proszę o wiadomości mailowe na adres poczty grupy "Maki", tj. grupa.maki2020@gmail.com - w razie chęci kontaktu telefonicznego w takiej wiadomości wyślę mój numer telefonu (nie gniewajcie się, proszę, że nie umieszczam go bezpośrednio na stronie - czynię tak z wiadomych względów:)))
24. VI 2020 r.
Kochane Dzieci i drodzy Rodzice!
Dziś proponuję Wam grę pt. „Kamienna Twarz”. Gra ta pomoże nam przećwiczyć umiejętność rozpoznawania i wyrażania emocji przez uczenie tej umiejętności innych, będzie też doskonałą okazją do treningu komunikowania się i współpracy. W tej grze Dziecko ma okazję uczenia pozbawionego emocji potwora, w jaki sposób wyrażać swoje uczucia, używając komunikatów werbalnych i pomocy wizualnych oraz korektywnej informacji zwrotnej, aby skłonić potwora do wyrażania emocji wypisanych na kartkach. Zatem nauczycielem będzie dziś Dziecko…
Do przeprowadzenia tej gry będą nam potrzebne następujące przedmioty:
- koc, duży ręcznik, prześcieradło lub szal pozwalający na przykrycie głowy i ciała Rodzica, który odgrywa Kamienną Twarz;
- krzesło (lub wolna przestrzeń na dywanie) do siedzenia dla Kamiennej Twarzy i Dziecka;
- fiszki lub kartki A4, pocięte na 4 części; na każdej fiszce lub kartce papieru napisana jest nazwa jakiejś emocji;
- duży zapas dobrego humoru i dystansu do siebieJ)))
Byłoby najlepiej, gdyby to zajęcie przeprowadzili oboje Rodzice, i taki też scenariusz założymy – jeden Rodzic będzie odgrywał potwora o kamiennej twarzy, drugi zaś będzie pełnił rolę prowadzącego. Jeśli z jakichkolwiek powodów uczestnictwo drugiego Rodzica nie będzie możliwe, wówczas potwór Kamienna Twarz będzie musiał poradzić sobie sam, będąc jednocześnie głównym prowadzącym.
Najpierw zaproponujmy Dziecku tę grę – przedstawmy ją jako coś ciekawego i bardzo zabawnego, a przy tym potrzebnego. Poinformujmy, że ta gra polega na wyrażaniu i rozpoznaje emocji, wzajemnej komunikacji i współpracy, przy czym ważne jest, by stosować się do poleceń prowadzącego.
Jeśli jest dwoje Prowadzących, jeden z nich wychodzi z pokoju przykrywa swoją głowę kocem, prześcieradłem, szalem lub czymkolwiek innym i czeka na sygnał zapraszający go do środka. W tym czasie druga Osoba czyta lub opowiada – możliwie najpiękniej – krótką historię potwora Kamiennej Twarzy. Oto jej zarys (do swobodnej modyfikacjiJ))):
Kamienna Twarz to potwór, który mieszkał przez całe życie w najgłębszej, najciemniejszej jaskini gdzieś w głębokiej dziczy Alaski. Ten potwór – choć wygląda dziwnie – nie jest wcale zły, i nie należy się go bać. Problem z Kamienną Twarzą polega na tym, że on nie jest jakimś konkretnym rodzajem potwora. On po prostu jest. Po prostu mieszka w jaskini, jada surowe ryby, które łowi w podziemnym strumieniu – odkrytym, kiedy był jeszcze małym potworkiem. Mieszkając sam przez całe życie i nie mając żadnych przyjaciół, z którymi mógłby się bawić, Kamienna Twarz nigdy się nie nauczył, jak robić miny, nie nauczył się nawet, co to znaczy mieć jakiś wyraz twarzy. Kamienna Twarz otrzymał swoje imię właśnie z tego powodu, że jego twarz nigdy nie wyraziła niczego. Potwór ten ma z pewnością jakieś uczucia, ale ponieważ przez tyle lat mieszkał sam, nigdy nie nauczył się wyrażania swoich uczuć wobec innych. Dziś miał możliwość opuszczenia swojej jaskini i nas odwiedzić. Ma on nadzieję, że to właśnie my nauczymy go wyrażać swoje uczucia za pomocą mimiki, czyli wyrazu twarzy, i gestów.
Kiedy Prowadzący skończy czytać tę historię, daje sygnał Kamiennej Twarzy, żeby ten wszedł do pokoju, a następnie przedstawia go. Kamienna Twarz powinien przejść się po sali pomrukując, jednak nie pokazując żadnych min, a następnie powinien usiąść na krześle lub na podłodze (gdzie mu wygodniejJ))). Dziecko bierze jedną kartkę (fiszkę) z nazwą emocji – jeśli to możliwe, próbuję ją odczytać, jeśli ma z tym problem – odczytuje ją Prowadzący. Teraz Dziecko powinno dać Kamiennej Twarzy lekcję, jak przyjmować różne wyrazy twarzy i jak powinien wyglądać towarzyszący im język ciała wyrażający emocje. Kamienna Twarz musi powtórzyć lekcję (byłoby dobrze, gdyby potwór dla uatrakcyjnienia zajęć specjalnie zrobił kilka pomyłek, zanim powtórzy lekcję prawidłowo, aby Dziecko mogło powtórzyć i poćwiczyć swoje miny i język ciała). Zabawę kończymy, gdy potwór nauczy się wyrażać kilka podstawowych emocji.
Po zajęciach warto porozmawiać z Dzieckiem o Jego emocjach i odczuciach – jak się czuło, gdy spotkało potwora, gdy uczyło go wyrażania uczuć, gdy ten się mylił i nie od razu mu wychodziło tak, jak powinno, wreszcie o to, czy cieszy się, że potwór nauczył się tego, czego tak bardzo pragnął. Koniecznie też pochwalmy Dziecko za to, że pomogło komuś potrzebującemu.
Powodzenia!
(Źródło: Internet, https://autyzmwszkole.com/2019/12/17/kamienna-twarz-rozpoznawanie-i-wyrazanie-emocji-scenariusz-zabawy/, data dostępu: 23. VI 2020 r.; L. A. Reddy, Rozwijanie umiejętności społecznych dziecka…, PWN, Warszawa 2015).
16. VI 2020 r.
Kochane Dzieci i drodzy Rodzice!
Dziś pobawimy się w sklep. A jest to wyzwanie nie lada – czyli duże wyzwanie, rzecz trudna. Zabawa ta – choć należy do najpopularniejszych zabaw dziecięcych – jest dla nas szczególnie przydatna, bowiem naśladowanie zwrotów, gestów i następujących po sobie czynności należy do typowych aktywności z zakresu podstawowych umiejętności społecznych.
Do sklepu musimy chodzić wszyscy – i to nie do jednego czy dwóch, ale do wielu różnych. Jedne sklepy sprzedają towar, który nas interesuje – tam lubimy chodzić, a nawet – być może – zdarzają się sytuacje, że nie chcemy stamtąd wychodzić – zwłaszcza bez na przykład nowej zabawki czy innej – wcale nie zawsze potrzebnej, za to drogiej – rzeczy… Są też sklepy, do których chodzić nie bardzo nam się chce, ale trzeba. Dlaczego? Dlatego, że codziennie musimy coś wartościowego i smacznego zjeść, codziennie też musimy mieć na sobie wygodne, zdrowe i ładne ubranie. Dlatego musimy chodzić do sklepów spożywczych i sklepów z ubraniami (też za nimi nie przepadam, ale – uwierzcie mi – są nam naprawdę bardzo potrzebne!:)))
Żeby prowadzić sklep, trzeba umieć bardzo dużo rzeczy. Otóż należy (przede wszystkim):
- znać asortyment sklepu – czyli towar; dobry sprzedawca wie, co sprzedaje, a także cenę poszczególnych towarów;
- umieć liczyć – bo bez tej umiejętności nie wydamy tyle towaru, ile trzeba, nie poradzimy sobie też z pieniędzmi;
- być uprzejmym i miłym dla wszystkich wokół – nie wolno obrażać się na klienta, jeżeli bardziej podoba mu się jabłuszko z prawej, a nie z lewej strony, albo gdy ten po prostu zrezygnuje z zakupu…
To oczywiście nie jest kompletna lista wszystkich przymiotów dobrego sprzedawcy – musi on ponadto dbać o porządek, odkładać wszystko na swoje miejsce, przestrzegać zasad higieny – czyli często myć nie tylko ręce, ale też i ladę (czyli taki stół, na którym prezentuje się klientowi towar).
Do zabawy przygotowujemy się organizując sklep – ustalamy, co będziemy sprzedawać. W moim przykładzie będzie to sklep nazywany warzywniakiem (a u nas nawet warzywniokiem, co niewątpliwie ma swój urokJ))), ale – o ile stan posiadania na to pozwala – można utworzyć sklep z zabawkami lub z czymkolwiek innym. Jeżeli chcemy zająć się branżą, której towary są bardzo trudno dostępne, możemy (nawet musimyJ))) umówić się, że niektóre przedmioty zastąpimy ich obrazkami. Jeśli jednak zdecydujemy się na warzywniak, to należy przygotować różne owoce i warzywa, przynajmniej po kilka z każdego rodzaju: jabłka, cytryny, banany, mandarynki, śliwki, ziemniaki, pomidory, ogórki, cebule, marchewki, pietruszki, buraki itp. (i czym chata bogataJ))) W innym miejscu stołu leżą wcześniej przygotowane kartki z literami (muszą być przynajmniej takie litery, od jakich zaczynają się nazwy owoców i warzyw znajdujących się na stole) oraz kartki z cyframi od 1 do 9. W jeszcze innym miejscu układamy torebki (np. foliowe) i tasiemki (sznurki, wstążki). Można też – w wersji bardziej rozbudowanej (tzw. wersja „na bogato”) przygotować wycięte z kartonu i pokolorowane symbole geometryczne owoców i warzyw, ustawione w jednej bądź różnych częściach pomieszczenia – mogą to być punkty, do których będą „tymczasowo” trafiać zakupione przedmioty.
Można przyjąć, że – jeżeli większa liczba domowników nie jest dostępna – rolą sprzedawcy i klienta Uczestnicy zabawy będą się wymieniali. Można w tym celu użyć minutnika (np. przez 5 minut sprzedaje Dziecko, przez 5 kolejnych minut – Rodzic).
Warto rozpocząć od demonstracji, wyjaśniając cel, początek i koniec zadania, a także sekwencję czynności. Przykład:
- Klient mówi: „Dzień dobry , poproszę 3 pomidory”. W czasie, gdy sprzedający pakuje towar w torebkę i zawiązuje ją tasiemką na kokardkę (gdy sprzedaje Dziecko, można z tej zbyt skomplikowanej dla niektórych czynności zrezygnować; gdyby jednak – obserwując Rodzica – zechciało nauczyć się wiązać kokardkę samodzielnie, to nic nie stoi na przeszkodzie, by takiemu życzeniu uczynić zadość – pracujemy w domu, do zabawy w sklep można wrócić później; podążajmy za Dzieckiem, wspierajmy je w rozwoju, stwarzajmy i wykorzystujmy różnorakie sytuacje dydaktyczne), kupujący ma za zadanie wyszukać wśród kartek tę z literą „P” (jak „pomidor”) oraz cyfrę „3” i pokazać je Sprzedawcy.
Jeśli zabawa przynosi radość, możemy ją dowolnie wzbogacać – np. o element cierpliwego stania w kolejce (można przedtem obsługiwać np. lalki i misie), konieczność wytrzymania krótkiej przerwy technicznej (np. na posprzątanie sklepu lub dostawę towaru), Rodzic może też – będąc klientem – w ostatniej chwili zrezygnować z zakupu. Każda z powyższych sytuacji może stać się okazją do promowania pożądanych, właściwych postaw i zachowań. Można też połączyć zabawę w sklep z degustacją zakupionych wiktuałów. Pamiętajmy jednak, że po skończonej zabawie w sprzątaniu biorą udział wszyscy Uczestnicy – niezależnie od wieku i wzrostu (oczywiście każdy wykonuje te czynności, które wykonać może; mimo, iż Rodzic z pewnością posprząta szybciej i dokładniej, należy umożliwić Dziecku udział w czynnościach porządkowychJ)))
Po zakończonej zabawie warto porozmawiać o tym, co czuło Dziecko podczas zajęć – zarówno jako sprzedawca, jak też jako klient, co było przyjemne, a co – być może – denerwowało; wnioski należy zapisać w naszej „Wielkiej Księdze Mądrości Przeciwko Dąsom i Złości” – jako potencjalnie przydatne do wykorzystania w przyszłościJ)))
Po wszystkim należy wspólnie odpocząć i docenić pracujących w sklepach – tych dużych i małychJ)))
Powodzenia!
10. VI 2020 r.
Kochane Dzieci i drodzy Rodzice!
Dziś popracujemy artystycznie – poćwiczymy rysunek. Ponieważ ćwiczenie rysunku wymaga zaangażowania wzroku i cierpliwości, jest to doskonały sposób pracy nad cierpliwością, konsekwencją w działaniu, koncentracją uwagi i dostrzeganiem detali – czyli cech drobnych, ważnych – lecz nie zawsze dostrzegalnych na tzw. „pierwszy rzut oka” (czasami trzeba tym okiem „rzucić” kilka razyJ))) Proszę też pamiętać, że poniżej podaję pewne propozycje ćwiczeń, które powinniście „dawkować” Waszemu Dziecku – to znaczy, iż nie musi ono w żadnym razie wykonać ćwiczeń wszystkich, czy też – tym bardziej – wszystkich ćwiczeń w dniu dzisiejszym… „Przedawkowanie” mogłoby wywołać efekt odwrotny od zamierzonegoJ))) Zatem spróbujmy…
Zachęćcie Dziecko, by przespacerowało się po pokoju i wskazało te rzeczy, które najlepiej odzwierciedlają Jego zainteresowania. Jeżeli przedmioty te okażą się nazbyt bogate w detale, a przez to zbyt trudne dla początkującego jeszcze Artysty, dozwolona (i nawet wskazana) jest drobna pomoc Rodzica (jednak w możliwie wąskim zakresie – tak, by – nie wyręczając – ukierunkować starania Dziecka i nieco wzmocnić wizualny efekt pracy, a tym samym – samoocenę; powinno to też wpłynąć korzystnie na kształtowanie umiejętności współpracy z drugą osobą). Dyskutując nad efektem pamiętajcie, by powstrzymać się od krytyki – bazujcie na zasobach, nie na deficytach (czyli dostrzegajcie w pierwszej kolejności to, co się udało; jeśli coś się nie udało, nie formułujcie komunikatów typu: „No, nic z tego nie wyszło”, „Brzydko” itp., lecz raczej w stylu: „O, nad tym musimy jeszcze trochę popracować” lub „Spróbujmy to trochę poprawić”).
Warto pobawić się w rysowanie Waszych autoportretów – w tym celu możecie wykorzystać lustro. Usiądźcie przed lustrem razem z Dzieckiem. Starając się nie poruszać, narysujcie linie, które widzicie. Zacznijcie od kształtu głowy, potem linie twarzy – rysujcie je bezpośrednio na lustrze (najlepiej czymś zmywalnym – np. pisakiem to tablic suchościeralnych). Będzie przy tym dużo śmiechu i radościJ)))
Można też – i warto – spróbować narysować serię portretów rodzinnych – najpierw na portrecie tym niech znajdą się tylko dwie (lub trzy) osoby – Rodzice i Dziecko. Można to zrobić, portretując siebie nawzajem, werbalizując wzajemnie swoje cechy wizualne. W kolejnej odsłonie niech Dziecko wymienia członków swojej rodziny – najpierw domowników, opisując cechy ich zewnętrznego wyglądu. Potem warto przypominać sobie wygląd pozostałych, można też wspomóc się fotografią.
Przy okazji zabawy w portretowanie – szczególnie przy omawianiu rezultatów – nie bójcie się żartów i śmiechu. Rozmawiajcie o emocjach, które przychodzą Wam na myśl pod wpływem Waszych wytworów. Eksperymentujcie…
Jeśli towarzyszy Wam jakieś zwierzątko, to też warto je narysować. Rysunek spróbujcie wykonać osobno, a później porównajcie je – jednak bez wartościowania (czyli bez stwierdzeń typu: „Mamusia narysowała ładniej”J))) – przedyskutujcie detale („O, spójrz – mój piesek ma jeszcze…”). Może się zdarzyć, że Dziecko dostrzeże coś, co nam umyka. Czasami na podstawie rozmowy o detalach można łatwiej poznać specyficzne zainteresowania dziecka lub szczegóły, które mogą powodować dekoncentrację lub irytację. Jestem przekonany, że po kilku próbach dzieło będzie coraz to bogatsze w szczegóły, a przy okazji tworzenia będzie też sposobność do niewymuszonej rozmowy i jeszcze lepszego poznania siebie nawzajem – oczekiwań i obaw (czasem bardzo, bardzo specyficznych…)
Jeśli w trakcie zajęć wystąpią negatywne emocje i dojdzie do eskalacji zachowań trudnych, można (po wstępnym wyciszeniu) sięgnąć po naszą „Wielką Księgę Mądrości Przeciwko Dąsom i Złości”.
Powodzenia!
03. VI 2020 r.
Kochane Dzieci i drodzy Rodzice!
Ostatnio rozmawialiśmy o tym, kto to jest przyjaciel. Na pewno już to wiemy i potrafimy o tym opowiedzieć. Zastanawialiśmy się też nad tym, kogo w grupie przedszkolnej (i/lub w sąsiedztwie) uważamy za przyjaciela. Wiemy już też, jak zachowują się względem siebie przyjaciele, jak postępują, by tę przyjaźń sobie okazywać. Na pewno ważny dla podtrzymania przyjaźni jest częsty kontakt z przyjacielem – najlepiej osobisty, bo wtedy można się razem pobawić, a rozmawiając – widzimy reakcję drugiej osoby: mimikę (miny) i gesty, które potrafią czasem powiedzieć więcej niż same słowa… Ale czasem – by móc się spotkać – trzeba posłużyć się urządzeniem, które umożliwia nam przekazywanie głosu na odległość. Czy wiecie, co to za urządzenie? Tak, to telefon!
Umiejętność rozmowy z kimś, kogo nie widać, jest w życiu bardzo ważna. Nie zawsze jest to łatwe, i nie wszyscy lubią taką formę komunikacji. Ale naprawdę warto umieć przeprowadzić taką rozmowę. Nigdy nie wiadomo, kiedy będziemy musieli wezwać pomoc – na przykład pogotowie ratunkowe, policję lub straż pożarną. Czasem też – gdy z jakichkolwiek powodów nie można spotkać się ze swoim przyjacielem – rozmowa telefoniczna zastępuje spotkanie, podtrzymuje więzi.
Typowe trudności, jakie zwykle napotykają dzieci w rozmowach telefonicznych, to:
- niewyraźna mowa (często z powodu zdenerwowania lub nieśmiałości),
- brak umiejętności posługiwania się swoim imieniem, nazwiskiem i (w razie potrzeby) danymi adresowymi,
- brak umiejętności i/lub nawyku przedstawiania się oraz inicjowania i/lub kończenia rozmowy w sposób powszechnie akceptowalny (używanie form grzecznościowych oraz zwrotów: „dzień dobry”, „do widzenia”),
- kłopoty ze zrozumieniem i/lub zapamiętaniem wiadomości, która jest do nich kierowana,
- brak umiejętności prowadzenia takiej rozmowy bez uprzedniego przygotowania.
Ćwiczenie prowadzenia rozmowy telefonicznej wymaga pewnych przygotowań. Potrzebujemy rekwizytu, który zastąpi nam telefon. Doskonale nadają się do tego celu stare aparaty tarczowe – choć, rzecz jasna, nie wszyscy mają taki „antyk” w domu. W braku takiego starocia można wykorzystać banan – będzie to akcent humorystyczny i – kto wie – być może Dziecko doceni takie poczucie humoru? Jest oczywiste, że wszyscy posiadamy telefony komórkowe, jednak smartfon wielu dzieciom kojarzy się – niestety – bardziej z grą lub włączoną „dla świętego spokoju” bajką, niż z rozmową, poza tym nadmiar funkcji i kolorowy wyświetlacz z wieloma animacjami może rozpraszać uwagę i zniechęcać do zajęć.
Pierwszym krokiem będzie zapoznanie Dziecka z telefonem (jeszcze raz podkreślę – z telefonem jako narzędziem komunikacji, nie multimedialnej rozrywkiJ))). Trzeba wyjaśnić, w którym miejscu zwykle jest mikrofon, oraz że w trakcie rozmowy trzeba do niego mówić i nie należy go niczym zasłaniać. Telefon zatem musi być prawidłowo trzymany. Należy zwrócić uwagę na konieczność mówienia w sposób głośny (lecz bez krzyku) i wyraźny. Rozmowę zaczynamy od powitania. Dziecko powinno też wiedzieć, iż – ponieważ podczas tradycyjnej rozmowy telefonicznej nie widzimy rozmówcy – zawsze należy się przedstawić – najlepiej imieniem i nazwiskiem. Na początek przećwiczmy: „Halo, dzień dobry, mówi [imię i nazwisko]. Zróbmy „test audio”: czy Dziecko było dobrze słyszalne? Czy mówiło wyraźnie? Czy brzmiało uprzejmie?
Jeżeli tak, w kolejny kroku zwracamy uwagę na „techniczną” stronę rozmowy – oswajamy Dziecko ze słuchawką, układamy ją poprawnie – tak, by możliwe było zarówno nadawanie, jak i odbiór komunikatów. Spróbujmy zademonstrować, jak brzmi osoba, która mówi zbyt blisko mikrofonu, a także taka, która mówi zbyt cicho. Zwróćmy uwagę, że – rozmawiając przez telefon – nie ma potrzeby wykonywania gestów, bo rozmówca i tak ich nie widzi (wielokrotnie widywałem dzieci, które podczas rozmowy telefonicznej – zamiast potwierdzić słowem „tak”, kiwały głową na znak zgodyJ)))
Teraz kolej na scenariusze rozmów. Niech będzie to dziś telefon do ulubionego przyjaciela. Nadajmy mu imię – takie, jakie nosi w rzeczywistości. Dla nas niech będzie to Janek (ale dla Was może to być Julka, Józek albo ZośkaJ)))
Przykładowy scenariusz pierwszy: Dziecko dzwoni do Janka, aby umówić się na wspólną zabawę.
Przed przystąpieniem do tego ćwiczenia przypominamy, że kiedy się do kogoś dzwoni, należy wcześniej przemyśleć, po co się dzwoni i co się powie. Umawiając się na zabawę należy wcześniej uzgodnić, kiedy ma się ona odbyć, o jakiej porze dnia/której godzinie i gdzie. Nim Dziecko otrzyma słuchawkę, można zaprezentować właściwe wykonanie zadania.
Dziecko: [wybiera numer] Dziecko naciska na klawisze (lub markuje ten ruch na bananieJ))) i naśladuje dźwięk wybierania numeru, ewentualnie kręci tarczą)
Odbierający: Halo?
Twoje dziecko: Dzień dobry! Mówi [imię i nazwisko]. Czy mogę prosić do telefonu Janka?
Odbierający: Tak, chwileczkę.
Odbierający pyta teraz cicho Janka, czy ten chce podejść do telefonu. W tym miejscu należy wyjaśnić Dziecku, dlaczego ważne jest, żeby w tym momencie mówić ciszej: niekoniecznie chcemy, żeby osoba telefonująca nas słyszała. Poza tym ważne jest nie tylko to, że my chcemy z kimś rozmawiać, ale także to, czy osoba, do której dzwonimy, także tego chce w danym momencie.
Janek: Halo?
Twoje dziecko: Cześć, Janek. Mówi [imię i nazwisko]. Czy chciałbyś może przyjść do mnie jutro po południu? Pobawilibyśmy się…
Janek: Tak, pewnie! Zapytam tylko [mamę/tatę/opiekuna]. Poczekaj chwilę, dobrze?
Janek prosi rodzica lub opiekuna o pozwolenie.
Janek: Chętnie do ciebie przyjdę. W takim razie do zobaczenia jutro. Dzięki za zaproszenie.
Twoje dziecko: Świetnie. Nie mogę się doczekać. Cześć.
Dzieci często zapominają o konieczności kulturalnego pożegnania się, dlatego w tym ćwiczeniu należy o tym przypomnieć.
Janek: Cześć.
Przykładowy scenariusz drugi: Przyjaciel lub przyjaciółka dzwoni do Dziecka, by umówić się na wspólną zabawę.
Podobnie, jak miało to miejsce przy pracy z poprzednim scenariuszem, teraz też zastanawiamy się wspólnie, jak powinna zachować się osoba odbierająca połączenie. Możemy bez przeszkód wykorzystać skrypt poprzedni – pod warunkiem odwrócenia ról.
W podobny sposób można wymyślać własne, bardziej dopasowane do realiów konkretnego Dziecka scenariusze. W dalszej kolejności warto zastanowić się, jak zareagować na odmowę oraz w jaki sposób grzecznie odmówić, jeśli np. nie ma się ochoty na zabawę. Trzeba też – choć niekoniecznie dziśJ))) – przećwiczyć scenariusz wzywania pogotowia, policji i straży pożarnej – co będzie okazją do utrwalenia numerów alarmowych oraz własnych danych teleadresowych. Przy tej okazji koniecznie trzeba jednak zwrócić uwagę na potrzebę ochrony swoich danych przed osobami postronnymi.
Po zajęciach – czas na ulubiony relaks. Doskonale sprawdzi się wspólny spacer lub gra planszowa – pamiętajmy jednak, by za wszelką cenę przestrzegać ustalonych zasad. W razie eskalacji zachować trudnych można – po „ustąpieniu fazy ostrej” – sięgnąć do naszej Wielkiej Księgi Mądrości Przeciwko Dąsom i Złości. Ale mam nadzieję, że takiej konieczności nie będzieJ)))
Powodzenia!
27. V 2020 r.
Kochane Dzieci i drodzy Rodzice!
Ostatnie wydarzenia zabrały Waszym Dzieciom możliwość rozwijania wzajemnych relacji w grupie rówieśniczej. W tym trudnym czasie łatwo zapomnieć, co tak naprawdę oznacza słowo „przyjaciel”. No właśnie…
Dzisiejsze zajęcia rozpoczniemy od okazania sobie miłych, dobrych uczuć. Czy wiecie, jak to zrobić? Na pewno tak! Trzeba się do siebie uśmiechnąć – tak najładniej, jak tylko można, podać sobie ręce, a nawet przytulić się… Można też – i warto – powiedzieć sobie coś miłego – na przykład jakiś komplement (Dziecko może mieć z tym kłopot, ale próbować trzebaJ))). Gdy powitanie mamy już za sobą i Wasze Dziecko wie, że przyszedł czas na odrobinę pracy, odczytujemy (najpiękniej, jak potrafimy) wiersz A. Frączek pod tytułem „Mój przyjaciel”. Oto tekst:
Mój przyjaciel – daję słowo,
Jest osobą wyjątkową!
Umie robić zamki z piasku,
Po podwórku biega w kasku
I dla innych się naraża
jak policjant albo strażak.
Czasem bywa też piratem,
Co na statku ma armatę,
Raz rycerską nosi zbroję,
Innym razem jest kowbojem.
Kiedy się spotkamy w parku,
To podzieli się koparką
I pożyczy mi łopatkę
Lub wiaderko w żółtą kratkę.
Bardzo lubi mleczne krówki
I czerwone ciężarówki,
Piłkę nożną kopie w błocie,
Z kotem ściga się po płocie.
A w kieszonce od spódniczki
Trzyma procę i kamyczki.
Mój przyjaciel daję słowo
Jest dziewczynką wyjątkową!
(Źródło: Internet, https://autyzmwszkole.com/2019/10/03/mam-przyjaciela-schemat-zabaw-uspoleczniajacych/; data dostępu: 27. V 2020 r.)
Po uważnym wysłuchaniu powyższego utworu prowadzimy rozmowę na temat jego treści, w czym mogą nam pomóc odpowiednio postawione pytania. Oto propozycje takich pytań:
Jak powinien postępować przyjaciel? Kogo możemy nazwać przyjacielem? W jakie zabawy możemy bawić się z przyjacielem? Czy masz przyjaciółkę/przyjaciela? Jeśli tak, opisz jego/jej wygląd zewnętrzny; opisz, jakie są jej/jego ulubione zabawy. Co takiego w niej/w nim lubisz (cenisz sobie) najbardziej?
Po rozmowie dobrze jest przeprowadzić zabawę ruchową. Może ona polegać na marszu po pokoju – z akompaniamentem muzyki bądź bez – i zatrzymywaniu się co jakiś czas (na umówione hasło, np. „Pomoc”, lub na pauzę w muzyce) celem udzielenia swojemu przyjacielowi pomocy – podajemy Dziecku instrukcje, np.: przewróciłam/em się, nie potrafię wstać; pada deszcz – zmoknę i przeziębię się bez pomocy; jest mi bardzo zimno; jest ślisko – boję się, że upadnę; jest mi smutno itp.
Po zabawie ruchowej mamy dla Dziecka niespodziankę – dwa pudełka, które kryją w sobie dokładnie taką samą zawartość (mogą to być np. dwie identyczne piłeczki, zabawki lub obrazki). Jedno pudełko jest ładne, kolorowe, z wstążką i kokardą, drugie – szare i byle jakie. Prosimy Dziecko, aby otwarło oba pudełka i porównało zawartość (uważnie przy tym obserwujemy, którym pudełkiem zainteresowało się w pierwszej kolejnościJ))) Teraz przekładamy wynik tej prostej obserwacji na naszą codzienność: z przyjaciółmi jest tak, jak z tymi pudełkami – mogą mieć piękne, drogie ubrania i różne zabawki, ale mogą też ubierać się stale tak samo i nie mieć prawie nic; niezależnie od tego, jak wyglądają na zewnątrz, najważniejsze jest w człowieku to, co niewidoczne dla oka – jego wnętrze, charakter i stosunek do innych. Ma zatem rację przysłowie, które mówi nam, iż nie [tylko] szata zdobi człowieka… Dlatego nie należy oceniać nikogo po jego wyglądzie, i być miłym dla każdego. Taki wniosek zapisujemy w naszej Wielkiej Księdze Mądrości Przeciwko Dąsom i Złości – Rodzic, rzecz jasna, pomoże, Dziecko zaś może to potwierdzić swoim podpisem lub tematycznym obrazkiem.
Na zakończenie warto zastanowić się nad tym, jak należy postępować (i czego nie należy czynić) w stosunku do swojego przyjaciela. Oto kilka pomysłów „bazowych”:
Należy pomagać, kiedy ma kłopoty.
Należy pożyczać mu chętnie swoje rzeczy, zabawki itp.
Należy mówić mu prawdę – nigdy nie okłamywać.
Każdy z nas ma jakieś wady – przyjaciela trzeba zaakceptować „w całości”; z większością wad da się żyć, a po ich „oswojeniu” okazuje się, że wcale tak bardzo nam nie przeszkadzająJ)))
Nie być zazdrosnym o jego sukcesy, nie złościć się, gdy wygra w warcabyJ)))
Nie być złośliwym wobec niego.
Powyższe – i, być może – inne jeszcze pomysły na właściwe postępowanie wobec przyjaciela także można zapisać w naszej Wielkiej Księdze Mądrości Przeciwko Dąsom i Złości.
W dalszej części dnia – ale już po dłuższym odpoczynku i zabawie – można zaproponować Dziecku wykonanie dowolnej pracy plastycznej dla przyjaciela z przedszkola lub z podwórka.
Powodzenia!
20. V 2020 r.
Kochane Dzieci i drodzy Rodzice!
Dzisiejsze zajęcia poświęcimy pracom domowym – nie zawsze lubimy je wykonywać, ale trudno zaprzeczyć, że są one konieczne dla utrzymania naszego otoczenia w stanie, który nas satysfakcjonuje. Przy odrobinie wyobraźni – z niewielką domieszką chęci – może okazać się, że te prozaiczne bądź co bądź czynności mogą stać się okazją do naprawdę świetnej zabawy. A nasze zabawy domowe mają na celu uświadomienie dzieciom konieczności i celu wykonywania prac związanych z praniem, układaniem, sortowaniem i chowaniem rzeczy, ale nie tylko. Wykonywanie ustalonych zadań wpływa korzystnie na siłę mięśni i koordynację motoryki dużej i małej, przyswajanie nowych pojęć i utrwalanie tych już poznanych, kształtowanie umiejętności rozpoznawania, dopasowywania i kategoryzowania informacji, daje też możliwość dotykania różnych faktur i ćwiczenia zmysłu równowagi oraz układu proprioceptywnego. Prócz powyższego wspólna praca (Rodzica i Dziecka) jednoczy, przyczynia się do budowania i umacniania właściwych relacji, o których właściwy kształt – jak wiemy – nie zawsze jest łatwo.
Oto, co możemy dziś zrobić… Aha, zapomniałem napisać, że z poniższych pozycji można wybrać jedną lub kilka jednocześnie. Ponieważ pranie robi się bardzo często, podane warianty można wprowadzać przez dłuższy czas – stosownie do potrzeb.
- Sortowanie: Niech Dziecko posortuje pranie (czyste lub brudne) według następujących kategorii: jasne i ciemne; duże i małe; moje i twoje; koszule, spodnie, piżamy i skarpety.
- Faktury: Bawcie się fakturami: to mięciutki sweterek, a to – szorstki, stary ręcznik; to jest wełna – to jest frota; niech każdy zakłada „śmieszne ubrania” albo zakładajcie ubrania kogoś innego (ja – twoje, ty – moje).
- Zapytaj: Dlaczego to nie pasuje? Zachęćcie Dziecko do założenia ulubionej koszuli dorosłego. Kto jest większy/mniejszy, wyższy/niższy?
- Porównujcie rozmiary dłoni, stóp i długość nóg dorosłego i dziecka.
- Niech Dziecko wykonuje jedno- bądź dwustopniowe polecenia z elementami opisowymi, na przykład: złóż niebieskie ręczniki i włóż je do szafy albo: znajdź długą białą skarpetę Taty i swoją krótką zieloną.
- Można również układać rzeczy na Dziecku (bez przykrywania głowy) lub zasypać je skarpetkami czy koszulkami (czystymiJ))).
- Niech Dziecko zamknie oczy, włoży rękę do kosza z praniem i wyciągnie jakąś część garderoby, a następnie ją opisze lub spróbuje zgadnąć, co to jest lub do kogo należy.
- Po zakończeniu prania Dziecko może pomagać w dzieleniu ubrań w zależności od tego, do kogo należą, albo szukać skarpet do pary.
- Niech Dziecko spróbuje składać ubrania albo zwijać skarpety – najpierw trzeba mu w tym pomóc, żeby zrozumiało, jak należy to robić.
- Niech dziecko przed lustrem przymierza różne ubrania. Można to też to sfilmować…
- Warto położyć obok siebie dwa różne kolory lub rozmiary skarpetek i zapytać: Czy są takie same, czy różne?
Nagrodą za pomoc w praniu (i tym samym udział w zajęciu) może być np. przejażdżka w koszu na pranie. Warto też takie same zajęcia przeprowadzić np. w kuchni…
Powodzenia!
(Źródło: T. Delaney, 101 ćwiczeń, gier i zabaw dla dzieci z autyzmem…, Harmonia Universalis, Gdańsk 2016)
13. V 2020 r.
Kochane Dzieci i drodzy Rodzice!
Dziś mam dla Was bardzo ciekawą i piękną historyjkę o życzliwości. Na pewno słyszeliście takie słowo. Oznacza ono… No, właśnie… Spróbujcie najpierw sami powiedzieć, no, może z niewielką pomocą Rodzica… O jakim człowieku można powiedzieć, że jest on życzliwy dla innych… Tak, macie rację! Życzliwość to taka wspaniała cecha charakteru, dzięki której lubimy innych ludzi, chcemy ich dobra i jesteśmy gotowi do niesienia im pomocy w razie potrzeby. Żeby jednak taka cecha w nas urosła, musimy ją ćwiczyć. A w tym pomogą nam między innymi dzisiejsze zajęcia. Najpierw – super ciekawa historyjka! Posłuchajcie! (A Ty, Drogi Rodzicu, nim zaczniesz pięknie czytać swojemu Dziecku, przygotuj sylwety bohaterów postaciJ)))
Czarodziejski flet
Za górami, za morzami, w lesie niedaleko czarodziejskiej góry, znajdowała się Kraina Życzliwości. Mieszkali w niej krasnale ze swoim królem. Król był bardzo dobry dla krasnali i dbał o swój lud. Co dzień grał krasnalom melodię na czarodziejskim flecie, sprawiając, że wokół panowała dobroć i radość. Zaczarowany flet był pilnie strzeżony przez króla i nikt nie wiedział, gdzie się znajduje.
Na szczycie czarodziejskiej góry mieszkał zły czarnoksiężnik. Kiedyś też mieszkał w Krainie Życzliwości, ale został wypędzony za bardzo, ale to bardzo złe zachowanie. Czarnoksiężnik utrudniał życie krasnalom, rzucając na nich zaklęcia, jednak moc króla była silniejsza, niż czary czarnoksiężnika. Czarnoksiężnik postanowił wykraść czarodziejski flet. Do tej pory nie miał wystarczającej mocy , aby to zrobić.
– Krasnale, miejcie się na baczności! – wykrzykiwał przygotowując magiczną miksturę, która miała sprawić, że stanie się niewidzialny.
– Ha, ha! Teraz już nic wam nie pomoże! – odgrażał się czarnoksiężnik. – Zostanę waszym królem i zapanuje złość.
Czarnoksiężnik przygotował flet wyglądający tak samo, jak czarodziejski flet krasnali, wypił miksturę i zakradł się do komnaty króla. Poczekałam, aż król schowa swój flet i zmęczony zaśnie. Wtedy zamienił flety i wrócił na czarodziejską górę.
Król, nic nie podejrzewając, jak co dzień rano, wstał, by przywitać swoich poddanych zaczarowaną melodią.
– Witam moich ukochanych krasnali – rzekł i zaczął grać na flecie. Jednak flet nie grał zaczarowanej melodii. Wszyscy poddani czekali z nadzieją, ale na próżno.
– To zły czarnoksiężnik wykradł flet! – wykrzyknął król, bo był bardzo mądrym krasnalem i wszystkiego się domyślił.
W tym momencie zapanował nadciągnęły chmury, zrobiło się ciemno, a krasnale zaczęły krzyczeć na siebie i kłócić się. Czary złego czarnoksiężnika zaczęły działać. Król próbował przemówić do swoich poddanych, ale nikt go nie słuchał. Postanowił uratować swoją Krainę. Wziął inny zaczarowany flet, o którym nikt nie wiedział i poszedł na szczyt czarodziejskiej góry. Ten flet miał taką moc, że król grając na nim i idąc tyłem mógł stać się olbrzymem. Kiedy król dotarł na szczyt góry, wszedł do jaskini czarnoksiężnika, i – idąc tyłem – grał na flecie. Zamienił się wtedy w strasznego olbrzyma, którego nawet czarnoksiężnik się przestraszył, i to tak bardzo, że nawet nie zdążył rzucić żadnego zaklęcia i uciekł tak daleko, że nie potrafi odnaleźć drogi powrotnej. Wraz z czarnoksiężnikiem uciekł mrok i całe zło. W Krainie Życzliwości znów zapanowało szczęście i zgoda. Krasnale były radosne, a wraz z nimi ich król. Zło już im nie zagrażało. Zwalczyła je dobroć.
(Źródło: Internet, https://autyzmwszkole.com/2019/11/21/dzien-zyczliwosci-scenariusz-zajec/; data dostępu: 12. V 2020)
Po uważnym wysłuchaniu opowiadania (ilustrowanego uprzednio przygotowanymi sylwetami) należy przeprowadzić z Dzieckiem rozmowę na temat treści utworu, ze szczególnym uwzględnieniem oceny zachowania jego bohaterów. Gdy już wyciągniemy wnioski, zastanowimy się, co kojarzy nam się z życzliwością. Wszystkie skojarzenia Rodzic zapisuje na (specjalnie uprzednio przygotowanym) kartonowym serduszku, które – po pięknym ozdobieniu wg pomysłu Dziecka – można umieścić w widocznym miejscu lub też wkleić do naszej „Wielkiej Księgi Mądrości Przeciwko Dąsom i Złości”. Następnie Rodzic podaje kilka przykładów postaw życzliwych i niekoniecznie – zadaniem Dziecka jest odpowiedzieć „Tak” lub „Nie”, pozostając w zgodzie z prawdą. Można też zastosować tu kartoniki z napisami „Tak” i „Nie” – zależy to od Waszej inwencji, chęci i możliwości.
Kolejną propozycją na dziś będzie zabawa ruchowa pt. „Wzajemna pomoc”. Polega ona na tym, że Rodzic – spacerując wraz z Dzieckiem po pokoju – co jakiś czas zatrzymuje się i podaje hasło, oznaczające potrzebę otrzymania życzliwej pomocy, np.:
- pada deszcz, weź mnie pod parasol;
- jest ślisko, pomóż mi iść po śliskim chodniku;
- pomóż mi znaleźć zaginiony klucz;
- jestem smutny, pociesz mnie;
- idziemy, uśmiechając się do siebieJ)))
Zabawę warto podsumować krótką rozmową na temat tego, jak czuło się Dziecko wiedząc, że właśnie zachowuje się życzliwie.
Jeśli wszystko już zrobiliście, to warto pobawić się wspólnie w jedną z zaproponowanych zabaw („Podajmy sobie ręce”, „Zostań moją przyjaciółką” lub „W przyjaźni tkwi siła”) – linki do wykonań poniżej:
https://www.youtube.com/watch?v=EkDzE_EHH_A
https://www.youtube.com/watch?v=E4tI_GwuGts
https://www.youtube.com/watch?v=PopksuOWC9oPo wszystkim warto podziękować sobie wzajemnie za wspólnie (i pożytecznie) spędzony czas, a przez resztę dnia (i wszystkie kolejne dni – do końca świata i o jeden dzień dłużejJ))) – okazywać sobie wzajemną życzliwość.
Czego bardzo serdecznie Wam życzę – powodzenia!
06. V 2020 r.
Kochane Dzieci i drodzy Rodzice!
Dziś poćwiczymy wyobraźnię – zatem umysł, ale też i pamięć słuchową. Przyda się nam też na pewno wszystko to, co do tej pory powiedzieliśmy sobie o emocjach – i to o wszystkich, jakie tylko istnieją… Bo przecież mogą wystąpićJ)))
Do dzisiejszych zajęć potrzebna nam będzie fantazja. Cóż to takiego? Jak sądzicie? Fantazja to taka umiejętność wymyślania różnych historii. Niekoniecznie prawdziwych. Mogą to być historie zupełnie nierzeczywiste. Takie zresztą są najfajniejsze – rzeczywistość znamy i dlatego czasami nas nudzi, a nawet złości – nieprawdaż? Fajnie jest móc wymyślić coś, o czym wiemy, że w prawdziwym świecie zdarzyć się nie może, ale w wymyślonym przez nas – jak najbardziej. Dzięki fantazji powstały Wasze ulubione bajki, baśnie, a nawet filmy i gry komputerowe. To co, pobawimy się w fantazjowanie?
Zaczniemy od wysłuchania takiej dość starej, ale wciąż aktualnej i ładnej piosenki. Tłumaczy ona, po co nam fantazja. Piosenkę znajdziecie tu:
https://www.youtube.com/watch?reload=9&v=fJKRESz8ZhE
Po jej wysłuchaniu (i obejrzeniu teledysku) warto porozmawiać z Dzieckiem na temat tego, czym jest fantazja – czym bawił się chłopczyk, który śpiewał, co go zainspirowało? Następnie proponujemy Dziecku wysłuchanie jego ulubionej i – uwaga: początkowo dobrze znanej – historyjki. Może to być bajeczka, baśń, legenda – cokolwiek, ale musi spełniać dwa warunki: ma być lubiana i znana Waszemu Smykowi. Historyjkę czytamy lub opowiadamy najpiękniej, jak potrafimy, nie dochodzimy jednak do jej końca – w pewnym momencie przerywamy i… nie kończymy… Pytamy: „Jak to się kończy?” Następnie Prosimy Dziecko, by dokończyło opowieść raz jeszcze – tym razem zaznaczając, że zakończenie przezeń wymyślone wcale nie musi, a nawet nie powinno być takie samo, jak w oryginale. Pamiętamy jednak, by w sposób jasny poprosić Pociechę o dokończenie historyjki – unikajmy sformułowań typu „Czy możesz mi opowiedzieć?”, „Czy pamiętasz, co było dalej?” – może się bowiem okazać, że dalszym ciągiem zajęcia będą negocjacje, a tego chcielibyśmy uniknąćJ))) W razie trudności można natomiast przekazać kilka podpowiedzi, np. „Co stało się z bohaterem?” lub „Jakie zakończenie chciałbyś usłyszeć?” Może się też okazać, że pierwszą wersję zakończenia będzie musiał wymyślić na poczekaniu RodzicJ))) Jeżeli okaże się, że Dziecko jest bardzo „przywiązane” do dobrze mu znanego oryginalnego zakończenia, to – być może – trzeba będzie sięgnąć po historyjkę całkiem nową… Ale to – jak mówią niektórzy – „okaże się w praniu”J)))
Powyższe ćwiczenie – choć nie zawsze łatwe – może okazać się bardzo przydatne. Dzieci z autyzmem i zespołem Aspergera często nie zdają sobie sprawy z tego, że daną czynność można wykonywać na wiele sposobów, oraz że wszystkie te tak różne od siebie sposoby mogą okazać się równie dobre. Ćwiczenie to nie zawsze od razu przynosi radość – może się też zdarzyć, że wystąpią emocje z gatunku tych mniej pożądanych. Ale przecież do odważnych świat należyJ)))
Powodzenia!
P. S. Może podzielicie się ze mną alternatywnymi wersjami zakończeń znanych Waszych Dzieciom historyjek? Byłoby wspaniale...
29. IV 2020 r.
Kochane Dzieci i drodzy Rodzice!
Dziś – w dalszym ciągu – zastanawiamy się nad złością. Wiemy, że ten rodzaj emocji – jak zresztą wszystko inne – jest w życiu potrzebny, jednak trzeba nauczyć się go kontrolować. A jeśli zdarzyłoby się tak, iż z jakichś przyczyn mielibyśmy tej złości zbyt wiele, to nadmiaru tego warto się pozbyć. Spróbujemy dziś uczynić to wspólnie – pomocą będzie dla nas zabawa o wdzięcznej, wiele mówiącej nazwie „Wyrzuć złość do kosza”.
Do przeprowadzenia tej zabawy będą nam potrzebne:
- przybory do pisania – jakiekolwiek;
- luźne kartki z notatnika – dowolne;
- zeszyt, w którym zostaną spisane i zachowane na później propozycje dobrych praktyk, związanych z opanowywaniem złości (celem przywołania w sytuacji kryzysowejJ))); zeszyt ten można (i warto) ładnie i mądrze nazwać, np. „Wielka Księga Mądrości Przeciw Dąsom i Złości”;
- kosz na śmiecie – najlepiej nadaje się do tego celu pojemnik tuż po opróżnieniu z zalegających wcześniej odpadów, wyłożony świeżym workiem, nie jest to jednak warunek bezwzględnie koniecznyJ)))
Zajęcie rozpoczynamy od poinformowania Dziecka, że zabawa, którą mu dziś proponujecie, pomoże lepiej zrozumieć zjawisko złości i nauczy, jak sobie z nią poradzić. Gdy już uświadomimy sobie, co wpędza nas w złość i gdy wspólnie opracujemy sposoby radzenia sobie z nią, będziemy mogli nasze złości – już niepotrzebne – symbolicznie wyrzucić do kosza – tak, jak czyni się to ze zbędnymi rzeczami.
Najpierw przypominamy Dziecku, że złość – sama w sobie – nie jest czymś złym. Mamy prawo się denerwować, niecierpliwić, nie wszystko wokół musi nam się podobać. Jeśli ktoś robi nam coś złego, to jest jak najbardziej w porządku, jeśli się na to nie zgadzamy. Mamy prawo pokazać innym, że czegoś nie lubimy, nie akceptujemy, że nie zgadzamy się z czymś lub z kimś. To jest w porządku. Ale jest nie w porządku, jeżeli – rozzłoszczeni – zaczynamy sami robić rzeczy niedobre. Na przykład: jeżeli Mamusia uzna, że pora wracać z placu zabaw do domu, to Dziecko ma prawo do smutnej miny – nikt z nas nie lubi, gdy kończy się czas przyjemności. Ale gdy Dziecko zaczyna krzyczeć, uciekać, wyzywać lub bić Mamusię, bo ono chce jeszcze zostać (choćby zanosiło się na burzę z grademJ))), to już w porządku nie jest. Jeżeli wspólnie zgodziliście się z powyższym przykładem, czas na burzę mózgów – trzeba ustalić listę rzeczy i/lub sytuacji, które złoszczą Wasze Dziecko. Rolą Rodzica jest takie poprowadzenie rozmowy, aby uzyskać od Dziecka jak najwięcej informacji na temat takich sytuacji. Pytamy więc, co je złości, czego nie lubi, jakie sytuacje są dla niego szczególnie przykre. Rodzic sporządza notatki. Gdy lista takich sytuacji już powstanie, zastanawiamy się wspólnie nad tym, w jaki sposób możemy z każdej z tych sytuacji wybrnąć. Jeżeli uda nam się osiągnąć porozumienie (czyli opracować akceptowalną formę poradzenia sobie ze złością w konkretnej sytuacji), to powód takiej (już rozpracowanej) złości zapisujemy na luźnej karteczce, którą Dziecko może teraz pognieść (lub podrzeć – według woli i inwencjiJ))) i wyrzucić do kosza. Staramy się postąpić tak z każdą złością na naszej liście. Każdy sposób poradzenia sobie ze złością Rodzic zapisuje w „Wielkiej Księdze Mądrości Przeciw Dąsom i Złości” – do której będzie można odwołać się w razie potrzeby (czyli oby jak najrzadziejJ)))
Na zakończenie warto zapytać Dziecko, jak się czuło w roli zwycięzcy własnych złości (kiedy wrzucało je do kosza na znak, że to ono nad nimi panuje – nie odwrotnieJ))) Jeżeli chcecie, można też pięknie ozdobić Waszą „Wielką Księgę Mądrości Przeciwko Dąsom i Złości”, Dziecko może też podpisać się na pierwszej stronie tego dzieła.
A po wszystkim warto wyjść na spacer – przecież złość już nam nie groziJ)))
Powodzenia!
22. IV 2020 r.
Kochane Dzieci i drodzy Rodzice!
Dziś proponuję Wam kilka zabaw związanych z emocjami. Emocje to... No, właśnie, pamiętacie? Emocje to takie stany poruszenia naszego umysłu, które pojawiają się, kiedy coś przeżywamy. Na przykład gdy spotyka nas coś miłego i dobrego, odczuwamy radość. Nasza buzia jest wtedy uśmiechnięta, jest nam bardzo dobrze i - czasami - moglibyśmy nawet przytulić osobę, która znajduje się w zasięgu naszych rąk. Ale bywa też tak, że odczuwamy zupełnie inne emocje. Gdy wydaje nam się, że nikt nas nie rozumie, gdy kolega nie podzieli się zabawką, nie dostaniemy na spacerze loda czy też chcielibyśmy wyjść na podwórko, a tu pada deszcz albo jesteśmy przeziębieni - do głosu dochodzi rozczarowanie, smutek, a nawet złość. Gdy złości jest bardzo, ale to bardzo dużo, to zdarza się, że przenosimy ją na inne osoby - choć niekoniecznie są one winne naszego złego samopoczucia. I tak dochodzi do różnych problemów - mniejszych i większych...
Berek z emocjami to bardzo miła, przyjemna i pożyteczna zabawa. Zwykły berek polega na tym, że jedna osoba jest "berkiem" i goni drugą osobę (lub kilka osób) tak długo, aż jej (ich) nie złapie. Wtedy role się odwracają i "berkiem" zostaje uczestnik, który dał się pochwycić. Nasz berek z emocjami będzie - co do zasady - podobny, będą jednak dodatkowe możliwości uniknięcia "zberkowania".
Przed rozpoczęciem zabawy siadamy i jeszcze raz próbujemy przypomnieć sobie i nazwać różne emocje. To bardzo ważne. Gdy nazwy kilku emocji są już powtórzone (i gotowe do wykorzystania w naszej grze:))), wyjaśniamy jej reguły. Są one nastepujące:
Gra rozpoczyna się wraz z włączeniem muzyki (wcale nie musi to być muzyka bardzo szybka - temu wyjątkowemu berkowi może towarzyszyć krok w tempie umiarkowanym - tak będzie bezpieczniej:))) Rodzic zostaje berkiem i - przechadzając się po pokoju (lub po ogrodzie, jeśli pogoda będzie nam sprzyjała) - stara się złapać swoją Pociechę (ważne, by uwzględnić tu własną naturalną przewagę fizyczną). Jeśli Dziecko zostanie złapane, ma szansę na zdobycie punktu (może to być papierowa kuleczka), jeżeli wymieni nazwę jakiejś emocji. Można też przyznać dodatkowy punkt za opis okoliczności, które tę emocję wywołują (np. "Złość. Złoszczę się, kiedy przegrywam"). Jeśli osoba złapana nie wymieni żadnej emocji, przyjmuje na siebie funkcję "berka" i role odwracają się. Zwracamy też uwagę, by starać się wymieniać te emocje, które do tej pory nie zostały jeszcze w trakcie gry wymienione, a jeśli już muszą się powtórzyć, niech Dziecko postara się wymienić inne ich okoliczności.
Po zakończeniu zabawy warto chwilkę porozmawiać - należy podkreślić doniosłość nazywania własnych emocji i panowania nad nimi, przeliczyć zdobyte punkty oraz zapytać Dziecko, co musiało zrobić, aby uczestniczyć w grze, skąd wziął się pomysł na nazwanie tych, a nie innych emocji, jak się czuło, gdy podchodził doń "berek" oraz jak czuło się w roli "berka".
Jeżeli udało się Wam przeprowadzić powyższe zajęcie, to na pewno zasłużyliście na relaks - niech będzie to chwila rozrywki ulubionej przez Wasze Dziecko. Byłoby super, gdyby powiedziało Wam, dlaczego lubi tę a nie inną formę rozrywki i nazwało emocje, które tej czynności towarzyszą:)))
Powodzenia!
15. IV 2020 r.
Kochane Dzieci i drodzy Rodzice!
Święta, Święta, i... po Świętach! Wielkanoc już za nami. Zatem zabieramy się do pracy z nowymi siłami i z chęcią. I z uśmiechem:)))
Jestem przekonany, że każdy z Was - z okazji minionych Świąt - znalazł u siebie coś, co można przypisać działaniu Zająca Wielkanocnego. Czy wiecie, co mam na myśli? Na pewno tak! Każdy zapewne otrzymał jakiś prezent... Ale czy wszyscy cieszyli się z tego, że coś dostali? Czy na pewno? A czy Wam Wasz prezent sprawił radość? Jeśli tak, to wspaniale. Jeśli nie... no, cóż, bywa i tak. Przyjmowanie prezentów to ogromna sztuka. Chyba tak samo wielka i ważna, jak dawanie ich innym. Dlaczego? Posłuchajcie...
Rodzice Stasia bardzo ciężko pracowali, lecz pieniążków nie mieli wiele. Mieszkali w bardzo starym domu, w którym ciągle coś się psuło i trzeba było naprawiać. A to dach przeciekał, a to rynna odpadła, a to pękła rura i zalała łazienkę. Każda naprawa oznaczała koszty - zepsutą część trzeba było wymienić na nową, tę zaś należało kupić w odpowiednim sklepie. Staś nie bardzo przejmował się stanem swojego domu - uważał, że jest to zmartwienie Rodziców, nie jego. Podobnie nie zastanawiał się nad tym, w co będzie ubrany ani co będzie jadł. Natomiast - jak wszystkie dzieci w jego wieku - Staś ponad wszystko lubił zabawki. Miał ich całkiem sporo - tak przynajmniej tłumaczyli mu jego Rodzice - ale jemu wydawało się, że to wciąż niewiele. Jeśli tylko u któregoś kolegi zobaczył nowe autko, robocika czy inną zabawkę - od razu tracił dobry humor, który odzyskiwał tylko wtedy, gdy wymusił zakup takiej samej. A wymuszać na Rodzicach Staś potrafił, jak mało kto... Najpierw był smutny - nie tak naprawdę, ale na pokaz, żeby Rodzice widzieli, jaki to nieszczęśliwy jest bez tej, a nie innej zabawki. Jeśli nie było reakcji, zaczynał się płacz, potem krzyki, a potem... To już dopowiedzcie sobie sami... Jak myślicie, czy takie zachowanie było w porządku? Dlaczego?
Na tydzień (7 dni:))) przed Wielkanocą Staś zauważył, że jego kolega Jurek ma nowy samochodzik - i to taki, którym mozna kierować zdalnie, przez specjalne radio z zamontowaną kierownicą. Autko mogło też trąbić i mrugać światłami. Oczywiście, pierwszą rzeczą po powrocie z przedszkola było żądanie zakupu cudownego autka. Na nic zdało się tłumaczenie Rodziców, że zabawkowe cudo kosztuje niemal tyle, ile wymiana opon w prawdziwym samochodzie, który codziennie woził Stasia do przedszkola, a Mamę i Tatę do pracy i na zakupy.
- Jak nie dziś, to z pewnością musze go dostać w prezencie wielkanocnym! - zarządził Staś i demonstracyjnie zatkał uszy, pokazując wszystkim, że on już podjął decyzję i nie obchodzą go żadne argumenty.
Nadszedł wielkanocny poranek. Staś, który bardzo źle spał tej nocy - czekał bowiem na wymarzony prezent - wstał jako pierwszy, i obudził Rodziców.
- Gdzie mój prezent? - zapytał.
- Poszukaj - powiedziała Mama i pokierowała Stasiem, mówiąc do niego "Ciepło" albo "Zimno". Staś szukał, napięcie rosło... Po jakimś czasie odnalazł niewielką - za to bardzo ładnie zapakowaną w kolorowy papier - paczuszkę. Szybko zdarł z niej papier i... jego oczom ukazało się pięć jajek-niespodzianek... Ale nie było tam wymarzonego autka!
- Zawiodłem się na was! Oszukaliście mnie! - krzyczał Staś, a wielkanocy poranek zmienił się w świąteczną awanturę. Rodzicom zrobiło się bardzo, ale to bardzo przykro... Gdy Staś przestał krzyczeć i rzucać zabawkami, Mamusia powiedziała:
- Nie, Stasiu. Nie masz racji.
- Właśnie, że mam! Miałem dostać to cudowne autko!
I teraz zaczyna się Wasze właściwe zadanie - zastanówcie się, czy Staś miał rację. Czy jego żądania i pretensje były słuszne. Jeśli uważacie, że nie miał racji, i że jego zachowanie było niewłaściwe, wytłumaczcie mu to własnymi słowami. Pomóżcie Rodzicom Stasia... (A Wy, Kochani Rodzice, delikatnie pomóżcie Waszym Pociechom właściwie zrozumieć emocje i uczucia bohaterów:))) W razie trudności można spróbować odwrócić sytuację - jak czułoby się Dziecko, gdyby włożyło całe swoje serduszko w prezent dla kogoś, komu nie przypadłby on do gustu? Warto też zapytać Pociechę, czy - i dlaczego, w jakich sytacjach - złości się... Nie zawsze złość jest czymś złym, niewłaściwym. Jednak zawsze trzeba nad nią panować. Poprowadźcie rozmowę w taki sposób, by Dziecko wyciągnęło wnioski jak najbardziej odpowiadające Jego sytuacji, by (powoli) uświadamiało sobie, że złość wymaga opanowania, czasem rozładowania, oraz że można (i należy) zrobić to w sposób akceptowalny społecznie.
Uwaga, ważne: pamiętajcie, żeby w sytuacji, w której na to zasługuje, zawsze chwalić Wasze Dziecko i - doceniając - nazywać Jego pozytywne postawy i zachowania, budując w ten sposób tak niezbędne na co dzień poczucie wartości własnej.
Jeśli udało Wam się przebrnąć przez powyższe zadanie, może to oznaczac porę na wspólne zabawy, gry (koniecznie z przestrzeganiem zasad) i inne sympatyczne wygłupy:)))
Powodzenia!
08. IV 2020 r.
Kochane Dzieci i drodzy Rodzice!
Dużymi krokami zbliżają się do nas Święta Wielkanocne. To taki czas... no, właśnie, jaki? Jaki jest ten czas dla Was? (Rodzic pyta:))) Czy lubicie te święta? Dlaczego? (niezależnie od wariantu "Tak" czy "Nie" pytamy, jaki jest tego powód:))) Co najbardziej podoba się Wam w tych świętach? A może jest coś, czego nie lubicie - co to takiego? Czy cieszycie się, że Wielkanoc tuż-tuż?
Wielkanoc - jak co roku - przychodzi do nas razem z wiosną. To bardzo zgodna para... Cała przyroda budzi się do życia... Czasami dzieje się tak, jak w opowiadaniu (Rodzic uważnie i jak najpiękniej czyta opowiadanie):
Bajeczka wielkanocna
(Agnieszka Galica)
Wiosenne słońce tak długo łaskotało promykami gałązki wierzby, aż zaspane wierzbowe Kotki zaczęły wychylać się z pączków. – Jeszcze chwilę – mruczały wierzbowe Kotki. – Daj nam jeszcze pospać, dlaczego już musimy wstawać? A słońce suszyło im futerka, czesało grzywki i mówiło: – Tak to już jest, że musicie być pierwsze, bo za parę dni Wielkanoc, a ja mam jeszcze tyle roboty. Gdy na gałązkach siedziało już całe stadko puszystych Kotek, Słońce powędrowało dalej. Postukało złotym palcem w skorupkę jajka – puk, puk! I przygrzewało mocno. – Stuk, stuk! – zastukało coś w środku jajka i po chwili z pękniętej skorupki wygramolił się malutki Kurczaczek. Słońce wysuszyło mu piórka, na głowie uczesało mały czubek i przewiązało czerwoną kokardką. – Najwyższy czas – powiedziało – to dopiero byłby wstyd, gdyby Kurczątko nie zdążyło na Wielkanoc. Teraz słońce zaczęło się rozglądać dookoła po łące, przeczesało promykami świeżą trawę, aż w bruździe pod lasem znalazło śpiącego Zajączka. Złapało go za uszy i [delikatnie] wyciągnęło na łąkę. – Co się stało? – zajączek przecierał łapką oczy. – Już czas, Wielkanoc za pasem – odpowiedziało Słońce – a co to by były za święta bez wielkanocnego Zajączka? Popilnuj Kurczaczka, jest jeszcze bardzo malutki, a ja pójdę obudzić jeszcze kogoś. – Kogo? Kogo? – dopytywał się Zajączek, kicając po łące. – Kogo? Kogo? – popiskiwało Kurczątko, starając się nie zagubić w trawie. – Kogo? Kogo? – szumiały rozbudzone wierzbowe Kotki. I wtedy Słońce przyprowadziło do nich małego Baranka ze złotym dzwonkiem na szyi. – To już święta, święta – szumiały wierzbowe kotki (…)
(Źródło: „Wiersze i opowiadania nie tylko do czytania – antologia literatury dziecięcej”, red. Wiesława Żaba-Żabińska, Wyd. MAC Edukacja, Kielce 2006, s. 109)Rozmawiamy z Dzieckiem o treści utworu. Staramy się dopytywać o to, jak zachowywało się słoneczko - było miłe, grzeczne... Kotki i zajączek - choć obudzone (a jeszcze by sobie pospały:))) - też były bardzo grzeczne. Nikt nie myślał tylko o sobie... Co dawało wszystki słoneczko? Jasność i ciepło... Kto w Waszym domu może być takim słoneczkiem? Chyba Mama, Tata i Dziecko, prawda? Wszyscy - dla siebie nawzajem. Ale - żeby wszystkim zrobiło się miło - to jakie to słoneczko musi być dla wszystkich? Rodzic pyta swoje Słoneczko, czy w nadchodzące Święta też będzie świecić. Jeśli tak (a taką mam nadzieję:))), to co powinno zrobić Słoneczko, by każdemu było z nim jasno i cieplutko? Ale na to pytanie każde Słonko musi odpowiedzieć sobie samo (lub "prawie" samo:)))
Teraz można (i należy) trochę się pobawić, a nawet powygłupiać. W wolnej chwili warto zagrać w warcaby bądź kółko i krzyżyk (a nawet w jedno i drugie:))). Pamiętajmy jednak, że gry mają swoje zasady - należy ich przestrzegać - nawet, jeśli czasem (w związku z tym) Wasze Słoneczko na chwilę skryje się za chmurką:))) Po pewnym czasie znów zaświeci:)))
Wszystkim moim Podopiecznym oraz Ich Rodzicom życzę błogosławionych Świąt Wielkanocnych i do (oby) szybkiego zobaczenia:))) Bądźcie zdrowi!
01. IV 2020 r.
Kochane Dzieci i drodzy Rodzice!
Dziś - razem z pewnym bałwankiem - wyruszymy na poszukiwanie wiosny. I - jak zawsze - będziemy zastanawiali się nad tym, co czują bohaterowie opowieści oraz jak się zachowują wszystkie spotykane podczas tej wedrówki postacie. Może komuś trzeba pomóc? Może wypada podziękować za pomoc? Komu i kiedy? Jak to zrobić? Czy uda nam się być milutkim dla naszej Mamusi lub Tatusia podczas zajęć? A może damy radę być grzeczni przez cały dzień? Sprawdźmy...
Tekst opowiadania Ewy Krawczyk pt. "Jak bałwanek wiosny szukał" - a także piękne obrazki do tej historyjki - znajdziemy pod tym linkiem:
https://przedszkolankowo.pl/2016/12/26/jak-balwanek-wital-wiosne-historyjka-obrazkowa/
Historyjkę czytajmy możliwie jak najciekawiej, wchodźmy z Dzieckiem w dialog, dokonujmy zmian, improwizujmy - róbmy to w taki sposób, by jak najpełniej powiązać akcję opowiadania z Waszą codziennością. Dodajmy jakiegoś bohatera - może to być ulubiony bohater waszej Pociechy...
Gdy dyskusja dobiegnie końca, spróbujmy ułożyć historyjkę obrazkową (ten sam link) we właściwej kolejności. Będzie to dodatkową okazją do przypomnienia i nazwania występujących tam emocji i postaw.
Bawiąc się razem w ciągu dnia - a pamiętajmy, że wspólnej zabawy nic nie zastąpi - starajmy się naśladować tylko dobre zachowania. Powodzenia!
Wszystkiego dobrego dla wszystkich!
25. III 2020 r.
Kochane Dzieci i drodzy Rodzice!
Często w życiu dzieje się tak, że narzekamy - na pogodę, na przedszkole, na nudę, na nauczycieli, na rodziców, na sąsiadów, na kolegów... Czasem nawet na samych siebie potrafimy narzekać - chcielibyśmy być tacy, jak Superman, Batman czy Elastyna (lub inni superbohaterowie) - a już najlepiej byłoby, gdybyśmy mogli dysponować wszystkimi supermocami na raz! To by dopiero było życie! Dla tych, którym zdarza się ponarzekać na wszystko wokół i na samych siebie, proponuję obejrzeć bardzo ciekawą historię o pewnym słoniątku, które było - jak by to ładnie ująć - uparte - i to nie jak słoń, a przynajmniej jak... No, jak kto? Które zwierzątko słynie z uporu? Pomyślcie (a Wy, kochani Rodzice, nie podpowiadajcie:)))... Uparty jak... Zwierzątko mniejsze od konika, ma dłuższe uszka, i mówi do nas "Ija, ija"... Tak, uparty jak osiołek! Obejrzyjcie uważnie bajeczkę - oto link do niej: https://www.youtube.com/watch?v=TU938BIqh5I
Teraz - szanowni Państwo Rodzice - o oglądaniu bajeczki słów kilka... Jeśli możecie, obejrzyjcie ją najpierw sami - tak, byście znali przebieg fabuły i wiedzieli, w których momentach (tzw. zwrotnych:))) należy na chwilę zatrzymać odtwarzanie i zapytać... Pytamy przede wszystkim o emocje i o ocenę postępowania bohaterów - czyli o to, jak czuł się słonik w danej sytuacji, czy postąpił dobrze - co czuli jego rodzice, jak postępowały inne zwierzątka wobec słonika, które zwierzątko udzieliło mu dobrej rady (właśnie - które?:))) Staramy się sformułować konkluzję końcową - ale nie odgórnie, tylko wspólnie z Dzieckiem - że każdy z nas jest w swojej skórze na właściwym miejscu, i że trzeba się cieszyć z prostej, codziennej normalności, bo będąc sobą - nawet bez spektakularnych supermocy - jesteśmy zdolni do wielkich i niesłychanie pożytecznych czynów. Koresponduje to świetnie z naszą obecną sytuacją - każdego z nas męczyła konieczność wychodzenia do pracy, do przedszkola lub szkoły. A dziś - gdy wielu z nas nie ma tej możliwości - zapewne większość chętnie przyszłaby do swojej grupy, do swojej Pani (czy nawet Pana:)))...
Po rozmowie warto pobawić się z Dzieckiem - niech to będzie swego rodzaju tradycją tych zajęć. Warto, by była to jakaś gra, czyli taka zabawa, która ma swoje reguły i element rywalizacji. Mogą to być np. warcaby, kółko i krzyżyk (w które to gry często grywamy), może to być dowolna planszówka - niech jednak nigdy nie będzie to gra z elementami agresji (strzelanie, bicie itp.) Grając, przestrzegajcie konsekwentnie raz ustalonych zasad - czyli nie pozwalajcie Dziecku wygrywać za każdym razem. Niech uczy się cieszyć z uczciwej wygranej oraz doceniać zwycięzcę, odczuwając radość ze wspólnych działań...
Powodzenia!